Pan Wiatru & Alex
Donna Carusso & Ann
Donna Carusso & Ann
Dzisiaj wstałam wcześniej niż zwykle. Miałam pełne ręce roboty a najważniejszy był dla mnie trening z Karym. Do 9.00 uwinęłam się ze wszystkimi papierami i poszłam do Karego. Ogier przywitał mnie radosnym rżeniem.
-cześć malutki-pogłaskałam go po chrapach. Po chwili wyprowadziłam go z boksu i zaczęłam czyścić. Koń stał bardzo spokojnie i wdychał powietrze a uszy miał postawione do przodu i spoglądał z zaciekawieniem na ludzi kręcących się po stajni. W pewnym momencie usłyszałam znajomy głos
-cześć!
Odwróciłam się i oczywiście zauważyłam Ann.
-hej-odpowiedziałam jej radośnie, odłożyłam szczotki i wzięłam kopystkę.
-widzę, że bierzesz go na jazdę...-powiedziała przyjaciółka a ja w tym czasie wyczyściłam Karemu kopyta.
-tak...poćwiczę z nim skoki...jak chcesz to weź Donne...jej też to wyjdzie na dobre...
-ok..-powiedziała Ann i poszła po bułaną klacz.
W czasie, w którym dziewczyna czyściła klacz poszłam po sprzęt Karego. Założyłam mu czarne ogłowie, czerwony czaprak, podkładkę i siodło skokowe. Na koniec założyłam mu jeszcze ochraniacze i pomogłam Ann z siodłaniem klaczy.
Zaprowadziliśmy konie do hali bo uznałyśmy że tam będzie chłodniej. Chwilę potem stępowałyśmy już koło siebie. Na początku Kary był trochę nie spokojny, ale po dwóch kółkach uspokoił się. Po kilku minutach ruszyłam kłusem i najechałam na drągi, nad którymi Kary "przeleciał". Poklepałam go po szyi i powtórzyłam najazd na drągi jeszcze trzy razy i za każdym razem przejechał przez nie bez problemu. Potem przeszłam do stępa i spojrzałam w kierunku Ann i bułanki
-dobra, to teraz najedź na drągi.
Ann ruszyła kłusem i najechała na drągi. Klaczka również przeszła przez nie bez problemu. Dziewczyna powtórzyła to kilka razy a potem zagalopowała. Ja w tym czasie bacznie ich obserwowałam cały czas stępując a ogier szedł spokojnie i dostojnie. Po chwili Ann skierowała klacz na ciąg przeszkód od 1m do 1m60. Klacz nastawiła uszy do przodu i trochę przyśpieszyła, ale Ann wyrównała jej tępo i bezproblemowo przeskoczyły cały ciąg.
W końcu zebrałam wodze na ogierze i również zagalopowałam. Zrobiłam na niem dwa kółka i najechałam na ciąg przeszkód, koń przeskoczył je płynnie. Poklepałam go po szyi. Razem z Ann powtórzyłyśmy najazdy na ciąg jeszcze kilka razy i za każdym razem konie skakały dobrze. W końcu poprosiłam Jack'a żeby przestawił ostatnią przeszkodę w ciągu na 1m80. Jack szybko to zrobił a ja w tym czasie zagalopowałam i skierowałam konia na przeszkody. Kary pokonywał je bez trudu. Zbliżając się do ostatniej przeszkody, ogier widząc, że jest wyżej niż była nastawił uszy w jej kierunku i zarżał cicho a potem lekko przyśpieszył. Przed przeszkodą dodałam mu łydkę i koń przeskoczył ją znakomicie. Po chwili przeszłam do stępa i objęłam konia za szyję
-mój kochany konik-powiedziałam do niego i podniosłam się w siodle a koń rozluźnił się i opuścił głowę na dół. Jechałam wolnym stępem żeby Kary mógł odpocząć a Ann z Donną skakały przez pojedyncze przeszkody. Klacz również radziła sobie świetnie. Dziewczyna najechała na jedną z wyższych przeszkód i klacz trochę się zawahała, ale przeskoczyła przeszkodę. Ann pochwaliła i poklepała bułankę. Po kilkunastu minutach wyszłyśmy z hali i zaprowadziłyśmy konie do stajni. Tam rozsiodłałyśmy je i wypuściłyśmy na pastwisko. Zaniosłam rzeczy Karego do siodlarni, umyłam wędzidło i powiesiłam wszystko na swoje miejsce. Ann zrobiła to samo a potem wyszłyśmy przed stajnię.
-dobra...ja lecę przygotować przyczepę-powiedziała Ann i ruszyła w stronę gdzie stały przyczepy dla koni.
Ja natomiast poszłam na pastwisko i zawołałam dwa razy Karego. A koń posłusznie do mnie przykłusował.
Sprawdziłam mu nogi czy wszystko z nimi ok. Zawsze robiłam tak po treningach, żeby mieć pewność, że nic mu nie dolega. Upewniwszy się, że wszystko jest dobrze pogłaskałam go po szyi dałam cukierka i ruszyłam do paszarni. Byłam bardzo zadowolona z koni, bo poradziły Sobie znakomicie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz