Ann
& Golden Argiento
Alex &Pan Wiatru (Kary)
Matt & Sabena
Gdy razem z Alex ochłonęłyśmy po pierwszym treningu ponownie udałyśmy się do
stajni ogierów. Ja miałam wziąć Goldena a Alex swojego prywatnego konisia,
czyli tego niesfornego rozrabiakę Karego. Po drodze spotkałyśmy Matt'a, który
szedł razem z Sabeną, którą sprowadzał właśnie z pastwiska, żeby móc ją
wyczyścić.
-Jak coś, to przeszkody już ustawiłem-powiedział z uśmiechem i spojrzał na
Alex. Chyba coś tu się kroi...
-Ok, to super- odpowiedziała dziewczyna i razem weszłyśmy do stajni. Alex od
razu poszła do Karego, a ja do Arginto. Dziś miałam chyba jakiś szczęśliwy
dzień do łaciatków.
Poszłam po sprzęt do czyszczenia i zabrałam się za jego szczotkowanie. Niemiał
zaklejek więc poszło szybciutko. Wybrałam dla niego błękitny komplet a potem
założyłam ogłowie i nowiusieńkie siodło skokowe. Alex i Kary też byli już
gotowi, więc wyszłyśmy gęsiego ze stajni. Tam czekał już na Nas Matt z Sabeną. Konie
powąchały się a potem dociągnęliśmy popręgi i dosialiśmy wierzchowców. Drogą
prowadzącą na maneż jechaliśmy wszyscy koło siebie z czego ja jechałam w środku.
Gdy wjechaliśmy na maneż ja z Matt'em jechaliśmy koło siebie, a Alex w drugim
kącie maneżu ponieważ Kary, jak to on zaczął brykać i myślał, że jest czas na
zabawę. Mimo to dziewczyna szybko go wyprowadziła z błędu uświadamiając mu że
jest czas na pracę i dołączyła do Nas. W stępie każdy jechał koło siebie, a
następnie się rozdzieliliśmy. Ja jeździłam pomiędzy przeszkodami, żeby też
oswoić ogiera z nowym otoczeniem, był po raz pierwszy na tym maneżu . Następnie
zrobiłam kilka zatrzymań i wolt, chciałam też aby przyzwyczaił się do mojej
ręki.
Alex i Matt wykonywali podobne ćwiczenia, a Alex dorzuciła jeszcze karuskowi
cofanie i zwroty na zadzie, aż w końcu zgodnie ustawiliśmy się za sobą aby
przejść do kłusa.
-Alex, idź na czołówkę-powiedział Matt, a dziewczyna, która do tej pory stała
na końcu wyminęła nas i zrobiła tak jak mówił chłopak. Chwilę potem ruszyliśmy żwawym kłusem. Golden szedł spokojnie za Sabeną i
jednocześnie energicznie, więc nie musiałam go poganiać.
-Zwiększcie trochę odległość i najedziemy na drągi-powiedziała Alex po kilku
okrążeniach w kłusie i chwilę potem skierowała ogiera na drągi a mi zrobiliśmy
to samo za nią. Wszystkie konie przejechały bez problemu ślicznie podnosząc
kopytka. Powtórzyliśmy to parę razy a następnie ponownie się rozdzieliliśmy. Ja
jeszcze parę razy najechałam na drągi, Matt podobnie a Alex zajęła się
przejściami ze stępa do kłusa i na odwrót, a że Kary robił to płynnie zajęła
się pracą na woltach.
Po dłuższych ćwiczeniach w kłusie Alex postanowiła zagalopować. W narożniku dała ogierowi sygnał do
zagalopowania, a on od razu to wykonał. Matt podjechał do mnie i cierpliwie
obserwowaliśmy poczynania Alex. Zrobiła kilka zmian kierunku z lotną, następnie
kilka przejść i zatrzymanie oraz galop z miejsca. Wszystko wyszło dobrze.
Następna była kolej na mnie. Również zagalopowałam z narożnika. Ogier miał
dobre tępo ale po okrążeniu zaczął mi gasnąć więc docisnęłam łydki a Golden
przyśpieszył. Potem zrobiłam podobne ćwiczenia do Alex, i najwięcej czasu
zajęły mi przejścia, które nie wychodziły mu aż tak idealnie, ale za którymś
razem o wiele lepiej niż na początku. Poklepałam go po szyi i zjechałam na bok.
Teraz kolej Matt'a. W galopie do tej pory spokojna Sabena postanowiła pokazać
diabełka i zaczęła brykać na wszystkie strony. Walnęła kilka baranków, ale
chłopak dość sprawnie sprowadził ją na ziemie. Zrobił dodatkowo kilka wolt i
zwalniając podjechał do Nas.
-To jak wszyscy już gotowi, a konisie rozgrzane, to pojedziemy sobie najpierw
na tamtego oksera, a potem na kopertę-powiedziała Alex i jako pierwsza ruszyła.
Pilnowała tępa Karego i chwilę potem bez problemu przeskoczyła przez obydwie
przeszkody. Zrobiła to w obydwie strony. Następnie ruszył Matt, który też
świetnie sobie poradził, choć kobyłka parła trochę na wodzę co było widać.
Ja i Argiento też doskonale sobie poradziliśmy.
-Dobra...to teraz coś innego-powiedziała Alex i dodała-przejdziemy parkur, mamy
10 przeszkód, z tym że ja teraz jadę ostatnia.
Razem z Matt'em kiwnęłam głową i postanowiłam jechać pierwsza.
Zagalopowałam i ruszyłam w kierunku pierwszej przeszkody, był to już znany nam
okser. Golden przeskoczył bez problemu i pognaliśmy w stronę koperty, też
dobrze poszło. Następnie na pajączka i stacjonatę. Kilka innych przeszkód też
poszły dobrze i na sam koniec został nam triple bar. Dodałam impuls i ogier
wybił się, a chwilę potem przeleciał nad przeszkodą i wylądował za nią nie
zrzucając żadnego drąga. Poklepałam go po szyii i po zadzie. Następnie jechał
Matt. Tym razem klacz nie napierała na wodze i bardziej była skupiona na
sygnałach chłopaka. Cały parkur przejechali bezbłędnie. Chłopak również
wygłaskał kobyłkę i był zadowolony a Alex już galopowała w stronę pierwszej
przeszkody. Kary jak zawsze był rozluźniony i nic nie robił sobie z tak niskich
przeszkód. Dla niego było to jak bułka z masłem. Bezbłędnie przejechali cały
parkur i dołączyli do Nas. Daliśmy wierzchowcom trochę odpoczynku, rozluźniając
wodzę i maszerowaliśmy spokojnym stępem.
Następnie Alex zsiadła szybko z Karego i poszła podnieść przeszkody o 25 cm a
Kary stał na środku maneżu i cierpliwie na nią czekał. Gdy skończyła, szybko na
niego weszła i tym razem ona zaczęła przejazd. Jak zawsze poszło jej dobrze i Kary z
łatwością przeskoczył każdą przeszkodę. Potem ruszył Matt, tym razem Sabena zawahała
się przed paroma przeszkodami, ale po impulsie ze strony chłopaka przeskoczyła
je. Na sam koniec pojechałam ja. Czułam, że ogier jest bardziej podekscytowany
wyższymi przeszkodami. Nie musiałam go popędzać bo utrzymywał dobre tępo a
przed przeszkodami wybijał się prawie bez moich sygnałów. Po przejeździe
poklepałam go czule i pocałowałam.
Po kilkunastu minutach opuściliśmy maneż na grzbietach naszych konisk i
pojechaliśmy w stronę stajni. Rozsiodłaliśmy konie, poszliśmy na myjkę obmyć
kopytka i zaprowadziliśmy do stajni a następnie odnieśliśmy siodła. Potem
dokładnie wymyliśmy wędzidła i odłożyliśmy ogłowia na swoje miejsce. Byłam
dumna z Agienta i z reszty koników. Dały sobie wyśmienicie radę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz