Sabena & Ann
Draco & Alex
Major & Matt
Draco & Alex
Major & Matt
Szłam
bardzo zamyślona do paszarni przygotować śniadanko dla koni, gdy nagle na kogoś
wpadłam. Oczywiście była to Ann.
-hej
i sorki-uśmiechnęłam się do niej
-nic
nie szkodzi...a przy okazji pomogę Ci z szykowaniem paszy dla koni
Pokiwałam
głową i razem weszłyśmy do paszarni.
-tylko
pamiętaj, że Thomas musi mieć trochę mniejszą porcję od innych
koni-powiedziałam do niej i poszłam do pierwszych boksów. Oczywiście wszystkie
konie miały głowy wystawione z boksów i patrzyły z nastawionymi uszami w stronę
paszarni. Pan Wiatru jak zawsze lekko się denerwował i kopał delikatnie w
drzwiczki boksu.
Podeszłam
do jego boksu pogłaskałam ogiera za uchem po czym weszłam do boksu i nasypałam
mu odpowiednią ilość jedzenia. Koń zarżał radośnie i zaczął wcinać.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i nakarmiłyśmy pozostałe konie. Odstawiłyśmy
wszystko na swoje miejsce i poszłyśmy razem do domku. Położyłam się na kanapie
a Ann przygotowała sobie coś do picia. W tym momencie usłyszałam dzwonek do
drzwi, westchnęłam że musiałam wstać i poczłapałam do drzwi. Otworzyłam je i
zobaczyłam Matt'a. Był to mój kolega z dzieciństwa i w sumie dawno go tu nie było.
-Hej!-
powitałam go radośnie i wpuściłam do środka.
Zapoznałam
go z Ann i każdy z Nas opowiedział co robił do tej pory i jak mu się układa. W
końcu wstałam z fotela nalałam sobie coli i wróciłam do Ann i Matta
-dobra
Ann, zwijamy się...trzeba w końcu ruszyć Draca i Sabene bo się zastoją.
-ok-powiedziała
Ann i wyszła przed dom a ja z Mattem zaraz za nią i udaliśmy się całą trójką do
boksów.
-ej...a
ja mógłbym na kimś pojeździć?- spytał Matt
Zastanowiłam
się przez chwilę
-w
sumie to mógłbyś wziąć Majora, bo jemu też by się przydał trening.
Chwilę
potem każdy z nas wyprowadził konie z boksów i zaczął czyścić. Draco jak zawsze
stał spokojnie przy czyszczeniu i tylko czasami zaczepiał Sabenę stojącą obok.
Po dokładnym wyczyszczeniu osiodłaliśmy konie. Wsiadłam na Draca a że jechałam
w swoim siodle strzemiona miałam już dopasowane i pojechałam w kierunku hali.
Ann i Matt ruszyli za mną, ale prowadząc konie.
Na
hali wsiedli na konie i wjechali za mnie i jechaliśmy z małym zastępie. Po
kilku okrążeniach w stępię zrobiliśmy większe odstępy i każdy już jeździł jak
chciał.
Ruszyłam
kłusem i zrobiłam kilka wolt. Potem ćwiczyłam zatrzymania i cofanie. Znowu
zwolniłam do stępa i spojrzałam na Matta. Obawiałam się trochę ponieważ
wiedziałam, że Major lubi sobie pobrykać i w tym momencie Major zarżał tak
jakby czytał w moich myślach i strzelił baranka. Zatrzymałam ogiera na
którym jechałam a Ann nadal stępowała, ale patrzyła na Matta. Chłopak na
szczęście dobrze trzymał się w siodle i przez całe brykanie Majora nie spadł.
Gdy koń się uspokoił odetchnęłam z ulgą i przeszłam do kłusa. Matt powiedział
coś do ogiera a ja w tym czasie znowu zrobiłam kilka wolt w kłusie po czym
najechałam na cavaletti. Dodałam łydkę i ogier ślicznie przez nie przejechał
ładnie podnosząc kopytka. Poklepałam go po szyi a zaraz za mną przejechała Ann
i Sabena a za nią w odpowiedniej odległości Matt z Majorem. Wszystkie konie
przejechały przez cavaletti bardzo dobrze. Po kilku najazdach zagalopowałam a
Ann z Mattem poszli moim śladem i w czasie kiedy my galopowaliśmy przyszedł
Scott i ustawił nam parkur o różnej wysokości. Po kilku kółkach przeszłam do
stępa i spojrzałam na przyjaciół
-to
kto zaczyna?
-ja
mogę-powiedziała Ann i chwilę potem skierowała konia na pierwszą z przeszkód.
Sabena bez problemu przeskoczyła oksera a następnie na kopertę, stacjonatę mini
mur i na koniec na triple barre. Klacz przez wszystkie przeszkody przeskoczyła
bezbłędnie. Dziewczyna poklepała klaczkę a ja w tym czasie odwróciłam się do
Matta
-to
teraz ja-powiedziałam i ruszyłam galopem na krzyżaka. Draco przez chwilę bardzo
pędził na przeszkodę, ale udało mi się go trochę ogarnąć i wyrównać tępo. Po
chwili koń przefrunął nad wszystkimi przeszkodami.
-dobry
konik!- poklepałam go po szyi w kłusie a gdy zwolniłam do stępa przytuliłam się
do jego szyi. Teraz była kolej Matta. Chłopak zebrał wodze i galopując najechał
na pierwszą przeszkodę. Major miał nierówne tępo i wahał się trochę przed
okserem, ale przeskoczył go dobrze. Po przeskoczeniu koperty rozkręcił się i
resztę przeszkód pokonał z pewnością siebie. Matt również poklepał konia po
szyi oraz pogłaskał po zadzie. Po chwili stępa ponownie przejechaliśmy przez
parkur i na koniec stępowaliśmy koło siebie a konie były rozluźnione i szły
spokojnie.
-masz
dzisiaj jeszcze jakąś lekcje albo coś?- spytała mnie Ann
-tak,
jakaś dziewczyna przychodzi na Angela na maneż, tylko że to jej drugi raz po
lonży więc pewnie lonże też będę musiała wziąć.
-a
o której przychodzi?
-na
11, czyli mamy jeszcze jakieś dwie godziny-powiedziałam do niej z uśmiechem i
dodałam-akurat na ogarnięcie stajni i wypuszczenie koni.
Po
jeszcze paru okrążeniach Ann i Matt zeszli z koni i wyprowadzili przed halę, a
ja wyjechałam za nimi i skierowaliśmy się w stronę stajni. Zsiadłam z ogiera
poklepałam go jeszcze po szyi poczym przypięłam i rozsiodłałam. Przyjaciółka z
chłopakiem zrobili to samo poczym założyli kantary i razem odnieśliśmy sprzęt
do siodlarni. Wróciłam do ogiera odwiązałam uwiąz i skierowałam się w stronę
wybiegu. Już chciałam go tam w puścić, ale było za gorąco więc odwróciłam się
do Ann i Matta
-dzisiaj
wypuścimy konie na łąkę, tam jest o wiele więcej cienia, bo są drzewa i jak coś
to konie się tam schowają, a o 12 schowamy ich do boksów...-powiedziałam i
zaprowadziliśmy konie na łąkę.
Wróciliśmy
do stajni i wypuściliśmy kolejne a potem Ann poszła nalać świeżej wody dla koni
a łące, Matt zaniósł do boksów świeże siano, a ja zamiotłam stajnię oraz
poodkładałam na miejsce wszystkie szczotki, kopystki itd po czym wróciłam
zmęczona do domu i nalałam sobie wody. Ann i Matt również wrócili po chwili a
ja włączyłam wszystkie wiatraki żeby było chłodniej ale niezbyt to pomogło,
nagle wpadłam na pomysł
-ej,
a może pojedziemy wieczorem jak już będzie chłodniej nad jezioro? Ochłodzimy
się i konie też będą miały frajdę
-dobry
pomysł!- krzyknęli Ann i Matt w tym samym momencie a ja się lekko zaśmiałam
-a
jakie konie weźmiemy?- spytała dziewczyna
-jak
chcesz to możesz wziąć swojego, ja wezmę Karego a Matt'owi damy....hmm...może
Folium'a albo Thomas'a...zobaczy się jeszcze...a no i trzeba wziąć Sagitte na
spacer bo jutro chciałabym ją wziąć na lonże...a i jeszcze trzeba z Huraganem
poćwiczyć, ale to jutro i albo z samego rana albo wieczorem żeby było
chłodniej...
-ok...-powiedziała
Ann i dodała-dużo tej roboty, ale damy sobie radę
-ma
się rozumieć-zaśmiałam się i usiadłam na wygodnym fotelu, miałam jeszcze nie
całą godzinę przed dalszą pracą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz